Rząd w Warszawie znowu wymyślił coś, co na papierze brzmi rozsądnie, ale w praktyce może się skończyć totalną klapą.
Po raz pierwszy od ponad dwudziestu lat ktoś w Ministerstwie Finansów wpadł na genialny pomysł: podnieśmy podatek od wygranych w kasynach i zakładach bukmacherskich. Bo przecież ludzie za dużo wygrywają, prawda? No dobra, zostawmy ironię na bok i sprawdźmy, o co chodzi w tej całej aferze.
Ministerstwo gubi gdzieś kontekst
Ministerstwo ma jeden argument: skoro wygrane są teraz dużo wyższe niż w 2001 roku, to podatek też powinien być wyższy. Logiczne? Tak. Mądre? Niekoniecznie. Bo minister zapomina o jednym – polski rynek hazardowy to nie jest normalny rynek.
Jesteśmy jednym z niewielu krajów w Unii, gdzie państwo trzyma monopol na większość hazardu. Totalizator Sportowy kontroluje wszystkie kasyna online i automaty. Zakłady sportowe mogą prowadzić prywatne firmy, ale jak chcesz pograć w ruletkę online? Tylko przez "Totkę". I tu zaczynają się schody.
Dlaczego polski hazard jest w kryzysie:
- Państwowy monopol dusi konkurencję – masz wybór między Totalizatorem a... Totalizatorem
- Gracze narzekają, że oferta jest słaba, obsługa gorsza, a bonusy śmieszne
- Nielegalny hazard rozkwita – szara strefa obróciła 230 miliardami złotych w ostatnich latach
- Państwo traci rocznie około 5,8 miliarda złotych
- Wyższy podatek? To tylko wygna więcej graczy do szarej strefy
Wiele osób, które wpadły w pułapkę hazardu, szuka teraz pomocy w różnych formach wsparcia, których działanie można poznać bliżej na stronie. Problem jest realny i dotyczy tysięcy rodzin w Polsce.
Eksperci biorą się za głowy. Zamiast naprawiać system, rząd dokłada kolejny problem. To jak próba ugaszenia pożaru benzyną.
Co się właściwie dzieje?
Ministerstwo Finansów przygotowało projekt ustawy, który brzmi niewinnie – podwyżka z 10% do 15%. Pięć procent różnicy, co może pójść nie tak? Otóż bardzo wiele. Ministerstwo tłumaczy, że te przepisy nie zmieniały się od 2001 roku, więc czas je zaktualizować. Fair point, ale jakoś "zapominają" wspomnieć o innych problemach polskiego rynku hazardowego.
Zgodnie z projektem, który rząd opublikował na swojej stronie, nowa stawka ma dotyczyć wszystkich wygranych z gier, konkursów i zakładów w krajach Unii Europejskiej. Brzmi poważnie, ale efekt może być dokładnie odwrotny od zamierzonego.
Co się zmieni, jeśli Sejm to przegłosuje:
- Podatek od wygranej pójdzie w górę z 10% do 15% – first time w 20+ lat
- Dotyczy wszystkich gier na terenie UE i EOG
- Zmiany mają wejść na początku 2026 roku
- Bukmacher lub kasyno zabierze więcej kasy zanim wypłaci ci wygraną
- Odpowiedzialny za ten bałagan jest Jarosław Neneman, podsekretarz stanu w MF
Sejm ma głosować nad tym w czwartym kwartale 2025. Jeśli przejdzie, będzie to największa zmiana w tym temacie od początku wieku.
Absurd polskiej polityki hazardowej
Wyobraź sobie taką sytuację. Wygrałeś 10 tysięcy złotych na zakładzie sportowym. Teraz zabiorą ci 1000 zł podatku, dostaniesz 9000 na konto. Po nowych przepisach? Zabiorą 1500, dostaniesz 8500. Bukmacher automatycznie to potrąci.
A tymczasem nielegalny bukmacher z Malty czy Curaçao? Tam wypłacają całość. Zero podatków, zero odliczeń. Plus często lepsze kursy, więcej gier, szybsze wypłaty. Ministerstwo Finansów wie o tym doskonale, ale najwyraźniej uważa, że ignorowanie problemu sprawi, że zniknie sam.
Co naprawdę pomogłoby zamiast podwyżek podatków:
- Otwórz rynek dla normalnych, prywatnych firm z licencją
- Serio walcz z nielegalkami – prawdziwymi karami, nie tylko blokowaniem IP
- Zrób warunki w legalnych kasynach na tyle dobre, żeby ludzie nie chcieli uciekać
- Zadbaj o prawdziwą pomoc dla uzależnionych
- Przestań traktować graczy jak wrogów
Co z tego będzie?
Rząd chce więcej kasy z hazardu. Rozumiem, budżet się nie domknie sam. Ale ten sposób to droga donikąd. Polski rynek hazardowy już jest w dupie przez monopol państwowy i nielegalną konkurencję. Dokładanie kolejnego ciężaru na legalnych graczy to po prostu głupota.
Sejm będzie głosował w najbliższych miesiącach. Zobaczymy, czy posłowie mają dość oleju w głowie, żeby zauważyć oczywistość – ta podwyżka nie rozwiąże problemu, tylko go pogłębi. Gracze pójdą tam, gdzie warunki lepsze. A budżet państwa? Zamiast zyskać, może stracić jeszcze więcej.
Może kiedyś ktoś w tym rządzie zrozumie, że w XXI wieku nie da się trzymać monopolu na hazard i jednocześnie oczekiwać, że ludzie będą grzecznie płacić coraz wyższe podatki.






