Podczas przedwczorajszej sesji Rady Miasta Zabrze online poruszyłam między innymi temat konieczności uwolnienia mieszkańców Zabrza od uciążliwego swądu odpadów z wysypiska. Poświęciłam temu uciążliwemu problemowi już kilka interpelacji. Samorządy powinny mieć wreszcie realny wpływ na tego typu sytuacje.
Mieszkańcy Zabrza już od dawna borykają się z problemem odoru z położonej niedaleko centrum miasta instalacji przetwarzania odpadów. Zakład zajmuje się przetwarzaniem odpadów, ich kompostowaniem oraz odzyskiem i sprzedażą surowców wtórnych. Sam obiekt znajduje się kilometr w linii prostej od centrum miasta. W miesiącach letnich odór, na skutek wilgotności, temperatury oraz cyrkulacji powietrza wędruje nad szeroko pojęte centrum miasta (nierzadko też poza).
W miesiącach zimowych jest lepiej, ponieważ parowanie jest mniejsze, smog większy, a co za tym idzie problem jest nieco mniej uciążliwy. Od wielu lat inwestor zapewnia, że dokona hermetyzacji – tj. że wszystkie procedury związane z obróbką odpadów będą odbywać się w obiegu zamkniętym, a tym samym odór będzie w mniejszym stopniu przenikać do miejskiego powietrza. Hermetyzacja się jednak wciąż przedłużała, a miasto zapewniało, że niebawem się zakończy. Mieszkańcy byli coraz bardziej zdesperowani, trwały blokady ulic prowadzących do zakładu, protesty, spontaniczne akcje uliczne typu zawieszanie na mostach i wiaduktach prześcieradeł z hasłami „w Zabrzu cuchnie”. Smród towarzyszy zabrzanom już od co najmniej 10 lat.
Ostatnio inwestor po wielu latach poinformował że zakończył się proces hermetyzacji, na tę chwilę nie można jednak określić, czy znacząco poprawi to sytuację zapachową w mieście, ponieważ to się okaże na wiosnę i lato.
Miastu brakuje narzędzi, które pozwalałby w sposób skuteczny wymuszać na firmie określone działania, Wanda w swojej interpelacji do MKiŚ o nie pyta. Smród przypomina gnijące śmieci, jest słodki i można go porównać do zapachu sera gorgonzola.
Poniżej zamieszczone są informacje dotyczące moich dotychczasowych działań w tej sprawie:
